Bajkowy świat Hanny i Gabera – wystawa w Łazienkach Królewskich
Mam nadzieję, że weekendowa gonitwa za świątecznymi prezentami udana. Jeżeli chcecie dowiedzieć się, co w tym czasie Was bezpowrotnie ominęło, to kilka słów o wystawie „Bajkowy świat Hanny i Gabera” oraz wystawie towarzyszącej „Fantazje”, które dokładnie do niedzieli (15.12.2013) gościły w Łazienkach Królewskich. Pierwszy raz weszłam do “Kryształowego Pałacu”, bo tak żartobliwie Wielką Szklarnię Manufaktury Królewskiej w Łazienkach Królewskich nazywa Dariusz Makowski – właściciel, założyciel i kreator tego miejsca. Było troszkę tak, jakbyśmy przenieśli się w czasie. Na tle starych warsztatów tkackich, oglądałam prace Gaberów (Hanny i Gabriela Rechowiczów) i twórczość kilku współczesnych artystów: Liliany Chwistek, Joanny Lohn-Zając, Beaty Jarmołowskiej, Marii Jełowickiej, Ewy Kamińskiej i Dede van der Roove.
Dzięki Beacie Jarmołowskiej i Gaberom mogłam nacieszyć oczy bogactwem kolorów niemal jak z baroku. Celem wystawy było przypomnienie znakomitych i ważnych dla sztuki polskiej realizacji pary wybitnych artystów Hanny i Gabriela Rechowiczów, którzy w PRL-u tworzyli oryginalne i wielobarwne kompozycje. Te świetnie zachowane prace, w tym ubiory w których pani Hanna chodzi do dzisiaj, stały się inspiracją dla zaproszonej grupy artystów, którzy zaprezentowali swoje „Fantazje” na wystawie towarzyszącej. Poznałam Panią Hannę. Mało tego, miałam okazję pojawić się w jej domu i przeprowadzić z nią wywiad (publikacja wkrótce). A dom to niezwykły, którym inspirował się swego czasu sam Wajda.
Wystawa „Fantazje” miała być przedłużeniem myśli artystycznej Rechowiczów. Prace artystów prezentowały wiele technik, grę barwami, fakturami i tkaniną. Znalazły się tam kompozycje tkackie, jedwabie pokryte techniką batiku, hafty. Były obrazy, ale także ubrania i dodatki. Zaskoczyło mnie, że kolor ubrań i jedwabnych kompozycji przestrzennych prezentowanych w części poświęconej Gaberom niczym nie ustępował rzeczom wykonanym współcześnie. Jakby czas omijał je łaskawie. Na mapie bardzo minimalistycznych tendencji, wystawa ta była ciekawą odskocznią od królującego nurtu. Jednocześnie prace te są świetnym przykładem polskiej twórczości na poziomie sztuki, w tym sztuki użytkowej.
W Manufakturze Królewskiej, vis a’vis restauracji Belvedere, zachwyciło mnie jeszcze jedno. Przepyszny piernik. Jak się dowiedziałam od pani Zdzisławy Przetackiej, specjalnie na tę okoliczność upiekł go wg dawnej receptury Henryk Sienkiewicz. Jego inne wyroby, w formie ozdobnych pierników, nadal można kupić w manufakturze. Są wyrabiane według dawnej i pilnie strzeżonej receptury oraz wypiekane w starych formach, które w odróżnieniu od tych toruńskich są bardziej wypukłe.
Fot. Malwina de Brade, Fundacja Sztuka Stosowana, Anna Hyla, Michał Zając.
Bardzo Wam dziękuję za udostępnienie zdjęć.
Skomentuj wpis na blogu!