Blaski i cienie pokazów
Nie tak dawno byłam na pokazie biżuterii Marcina Giebułtowskiego w Confashion. Pierwszym pretekstem do pojawienia się tam był talent Marcina. Drugim zwykła ciekawość, jak wyglądają imprezy modowe w Confasion, bo dostałam propozycję, aby się tam pokazać.
Jak się okazało na miejscu, Marcin Giebułtowski został zaproszony do udziału w imprezie charytatywnej. Idea piękna, szkoda tylko, że nie można było kupić cegiełek kartą płatniczą. Organizacja imprezy i miejsce na pokaz niestety słabe. Trudno aby było inaczej, bo Confashion to nie klub z miejscem na pokaz z prawdziwego zdarzenia, tylko całkiem przyjemny coctail bar. I tak powinno zostać.
Poza biżuterią na scenie pojawiły się między innymi bielizna, buty i galanteria. Nie będę Wam opowiadała, jak usiłowałam z moimi 160 cm wzrostu podskoczyć w tłumie, by zobaczyć zapowiedziane właśnie buciki, gdy ledwie widziałam modelkę do pasa;) Kiedy wreszcie się doczekałam, biżuteria weszła… i poszła… Dlatego poprosiłam Marcina, by podrzucił chociaż kilka cacek do obejrzenia z bliska.
Obiektywnie rzecz ujmując… Biżuteria Marcina zaprezentowała się najlepiej na tle całej imprezy. Sama impreza nie była szczytem moich marzeń. Pokazy biżuterii nie należą do najłatwiejszych w zorganizowaniu i wiele czynników ma wpływ na odbiór kolekcji: dobre światło, tło na którym znajduje się biżuteria. Ważne jest również to, by modelka chociaż na 3 sekundy zamarła na wybiegu, a fotograf i widz mogli zarejestrować detale. Cieszę się, że mam okazje od czasu do czasu zobaczyć co robi Marcin „oko w kamyk”, bez pośrednictwa miotających się modelek na wybiegu o wymiarach 2×3 metry.
Inną relację z pokazu możecie przeczytać na zaprzyjaźnionym z Fashioner blogu Życie na Szczycie.
Tak, zgadzam się. Marcin tworzy miłe dla oka świecidełka. A że przyjaźni się z moją mamą, miewam okazję zobaczyć co nieco z jego produkcji w domowym zaciszu
Skomentuj wpis na blogu!