„4 z minusem” dla tegorocznego Fashion Week Poland
Na tegorocznym Fashion Week Poland działo się naprawdę dużo. Niestety nam udało się pojechać do Łodzi tylko na weekend. W pozostałe dni śledziliśmy imprezę w internecie, szczególnie piątkową walkę o Złotą Nitkę. Tak więc w pierwszy dzień zaliczyliśmy maraton pokazów w Hali Expo oraz sprawdziliśmy, czy coś zmieniło się na lepsze w Showroomie Projektantów. A tam frekwencja nie dopisała lub też zwyczajnie zabrakło miejsca dla pozostałych designerów. Podobno projektanci płacili za wjazd 800 złotych. Niemało, a zysk niepewny. Łódzka impreza jest na pewno potrzebna, jednak póki co nie można jej jeszcze traktować jako wydarzenia, na którym sprzedaje się kolekcje, a firmy odzieżowe polują na najlepszych projektantów.
Fot. K.Surmacz
Jak było na sobotnich pokazach? No cóż, jakby to ująć…:) Wynudziłam się, jak śledź w śmietanie. Jedyną kolekcję, która mnie faktycznie zainteresowała pokazała Agata Wojtkiewicz. Co prawda suknie ślubne na koniec pokazu nie były może najlepszym pomysłem, ale cała reszta naprawdę OK. Na wybiegu w roli modelki pojawiła się gościnnie Ilona Felicjańska. Na tle swoich młodszych koleżanek, wyglądała naprawdę na duuużą kobietę. Taftowa, amarantowo-pomarańczowa kreacja niezbyt na niej leżała. W całej kolekcji dało się zauważyć kobiecą sylwetkę i kilka ciekawych krojów. Co odnotowuję na plus. Tym sposobem ze wszystkich kolekcji, które widziałam w sobotę, ta zdecydowanie wypadła najlepiej, a pokaz oglądało się nam z przyjemnością. Gratulacje.
Fot. K.Surmacz
Wiem, że wszyscy namiętnie odliczali minuty do pokazu Paprockiego i Brzozowskiego. Oczekiwałam czegoś więcej, bo panowie potrafią mnie zainteresować. Tym razem nie do końca im to się udało. Stylizacje na mokre nimfy, choć już nie tak nowe na wybiegach, na tle innych wyróżniały się na plus. Rozczarowały mnie kroje i znalazłam kilka niespójności. Natomiast dobrze wypadły futra, w formie płaszczy, kamizelek… Nawet bardzo mi się podobały. Z tego co wiem, to naturalne lisy. No cóż, kwestia wyboru. Następnym razem proponuję naturalne futra zastąpić zamiennikiem z plastikowych butelek. Wysokogatunkowy PET przepięknie podrabia naturalne futro i wizualnie jest praktycznie nie do odróżnienia. Byłoby ekologicznie i etycznie Panowie. Tak czy inaczej, bardzo mi się podobały:)
Fot. Łukasz Szeląg
Na koniec sobotnich pokazów rarytasik – kolekcja domu mody Eymeric Francois. Pokaz rozpoczął się z aż godzinnym poślizgiem!!! Ktoś mnie zaraz posądzi o to, że jestem wyjątkowym złośliwcem, ale uwierzcie, że bałam się spojrzeć na widownię. Chyba jedynie Kenzo zachował po japońsku kamienną twarz. Pani, której nazwiska nie wymienię, siedząca przede mną w pierwszym rzędzie wręcz przysypiała. Momentami myślałam, że spadnie z nudów z krzesła, choć muzyka dudniła niemiłosiernie. Widoczne na ustach widowni pytanie „What a F..ck”, rozbrajało mnie szczerością. Kolekcja bardzo nierówna. Było owszem kilka ciekawych kreacji, ale ogólnie całość bardzo chaotyczna – od romantyzmu po modele w stylu „bij i gwałć”;) Gotycko-rockowy styl, do którego próbował przekonać Eymeric Francois, miał pokazać nam modę przez duże M. Obawiam się , że mimo iż jesteśmy głodni mody wysokich lotów, ta kolekcja wyjątkowo nas rozczarowała. Poniżej kilka ciekawszych modeli.
Więcej zdjęć z pokazu na Lula.pl
Zdecydowanie większe i pozytywne emocje wzbudził we mnie piątkowy konkurs o Złotą Nitkę. Oglądałam go dzięki wirtualnej relacja na żywo, na portalu moda.com.pl. Laury zgarnęły: Karolina Gleguła – kolekcja „Liquid” – ASP w Łodzi. Jury Medialne nagrodziło kolekcję „Echo” Anety Zielińskiej z SAPU w Krakowie. W kategorii Premiere Vision zwyciężyła Kamila Gawrońska-Kasperska (kolekcja „Metropolis”, MSKPU w Warszawie), która dostała Złotą Nitkę od Jury Kreatorów i Jury Medialnego. Kolekcję Kamili komplementowali Kenzo i Jacyków. Mnie też przypadła ona do gustu, tym bardziej, że znam potencjał tej młodej projektantki. A jak Wam się podoba?
Fot. Bartek Sejwa
Niedzielę spędziliśmy w Manufakturze na wykładach organizowanych w TW Moda Forum Concept Store. Tam też przeprowadziliśmy dla Was wywiad z Antonio D’Amico. Cała instalacja concept store była bardzo ciekawa. Poza tym można było z bliska pooglądać ubrania, buty i dodatki projektantów, którzy pokazywali się na Złotej Nitce. Antonio podczas swojego wykładu mówił o komponowaniu kolekcji sklepowych. Myślę, że nie powiedział niczego nowego w tym temacie. Byłam też ciekawa, co powie OSA. I tu przeżyłam małe rozczarowanie, bo gdybym była na poziomie modowego żółtodzioba, to może udałoby się jej mnie czymś zaskoczyć. A przecież były to wykłady dla ludzi z branży, którym te tematy nie są obce. Choć czuję niedosyt, to muszę przyznać, że słuchało się ich miło, a prezentacje były na dobrym poziomie. Na koniec weekendu w Łodzi obejrzeliśmy wystawę katedry obuwia ASP w Łodzi. Buty ze skorupek od jajek zapadły mi najbardziej w pamięci:)
Tradycyjnie, jak na tego typu imprezach, ilość propozycji ubrań dla kobiet była niesamowicie duża. Panom pozostało oglądanie pięknych modelek, bo mody męskiej na II Fashion Week Poland było jak na lekarstwo. Czekamy już na przyszłoroczną imprezę i trzymamy kciuki za organizatorów.
Tak, kolekcja K. Kasperskiej jako bardzo widowiskowa i nowatorska sprawdziła się w katergorii premiere vision. Moją uwagę zwróciła też monochromatyczna, wyróżniająca się pod względem konstrukcyjnym kolekcja K.Ochockiej.
Faktycznie, było czasami nudno. Niedzielna Aleja była o niebo lepsza i kilku projektantów zafundowało nam ciekawe kolekcje.
Zdziwiło mnie natomiast Pani oburzenie dotyczące godzinnego poślizgu. Jak dla mnie przy 9 pokazach jeden za drugim to zupełnie do przyjęcia. Nie będę może wymieniać nazwisk, ale jeszcze nie udało mi się w Warszawie być na pokazie, który zaczynał się o czasie, albo z mieszczącym się w normie 15-min poślizgiem (a bywam regularnie). Godzinne i ponad godzinne opóźnienia to w stolicy standard, a przypominam, że to zwykle pokaz jednej kolekcji, a więc 15-minutowe widowisko.
Między pokazami była już prawie godzina przerwy + godzina poślizgu
Inna sprawa, że gdyby było co oglądać to ja bym mogła nawet czekać jeszcze jedną dodatkową godzinę
A tak uważam, tę godzinę za straconą.
Poza tym bywają pokazy gdzie podaje się z premedytacją inny czas przybycia by goście mogli dobrnąć. Byłam jakiś czas na pokazie gdzie wszystko było gotowe… a pokaz nie mógł się zacząć bo tzw. osoby VIP i jurorzy nie zdążyli jeszcze dotrzeć… Ciężko mieć w takim przypadku pretensje do organizatorów
Nie można wzorować się na Warszawie tylko dlatego, że jest Warszawą. Mnie również irytuje i na pokazach i często na koncertach to ogólnie przyjętę opóźnianie, przeciąganie i przedwstępne „kokoszenie się w swoim sosie”. Wyznacznikiem profesjonaluizmu jest również punktualność.
ja absolutnie nie mówię o wzorowaniu
Dla mnie Warszawa to w tym przypadku antywzór, tutaj poślizgi czasowe przekraczają wszelkie granice przyzwoitości. Jasne, doskonale zdaję sobie sprawę, że to głównie czekanie na „gwiazdy”, ale to jednocześnie kompletny brak szacunku dla pozostałych gości. Punktualność w stolicy (mieście, które mówi o sobie, że pędzi) nic nie znaczy. Jak w Paryżu czy Mediolanie taki Jacobs się spóźni 40 min z pokazem wszystkie gazety piszą, że jaśnie pan kazał na siebie tyle czekać, że skandal, że ktoś wyszedł. A u nas na byle gwiazdkę serialową organizator potrafi i ponad godzinę poczekać. Ja winię za to organizatorów i jestem za – może i trochę szkolnym wychowaniem – raz drugi zaczęłoby się o czasie, gwiazdki by nie dojechały, zdjęć by na dywanie nie miały, sława by lekko zbladła, to może na następny pokaz będą na czas. Organizator musi brać pod uwagę, że to imprezy również dla ludzi, którzy są tam zawodowo i średnio ich bawi czekanie na Kasię Figurę 65 min. Osobiście mnie przerwy w Łodzi nie raziły, bo podoba mi się system z konferencjami prasowymi po pokazach i te 40 min pomiędzy daje szansę zorganizować materiał. Ale oczywiście rozumiem, że w przypadku widza, którego interesuje to co na wybiegu, to może być męczące. Tak czy siak, trzymam się twierdzenia, że organizacyjnie to było mistrzostwo i że Warszawa musi się sporo nauczyć, żeby modowe imprezy były w stolicy na poziomie.
Drobne sprostowanie: Aneta Zielińska z kolekcją „Echo” to krakowskie SAPU, a nie warszawska MSKPU
ojć… już sprostowałam
Skomentuj wpis na blogu!
Znajdź interesujący temat
Alexa Alexander McQueen Anna Powierża ASP Beata Jarmołowska Bilioneurobab Bimota bizuteria blog buty CSR eco-fashion ekologia Fashion Culture Fashioner Fashion Week Poland Fendi filc Fresh Faces futro gadżety Givenchy Gucci H&M Ilona Felicjanska Japonia Karl Lagerfeld konkurs London College of Fashion Maggie Haese Magteam Model Management Missoni Misztela moda MSKPU pokaz mody Prada Reading is a Fashion SAPU Swarovski szkoły projektowania Timex torebki Vogue Złota Nitka
WP Cumulus Flash tag cloud by Roy Tanck and Luke Morton requires Flash Player 9 or better.
Polub Fashioner.pl na Facebooku
NOTA PRAWNA
Nowe komentarze
Najbardziej komentowane
Najczęściej czytane
Strona Fashioner.pl używa ciasteczek (cookies). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Czytaj więcej. Zamknij